Czy warto wierzyć w design, czyli funkcjonalne i piękne ozdoby wnętrz
Oceń artykuł:
Ile razy udało ci się w kawiarni nalać herbatę z dzbanka, nie zalewając przy tym stołu i spodka filiżanki? Jeśli ani razu, trudno będzie ci uwierzyć w zbawczą rolę designu.
Projektanci od dawna przekonują, że wzornictwo ma niebagatelny udział w tym, jak się czujemy – zarówno w przestrzeni publicznej, w relacjach międzyludzkich, jak i z samymi sobą. Muzyka łagodzi obyczaje, a dobrze zaprojektowane przedmioty – wprowadzając element harmonii – wzbogacają nas i nasze otoczenie. Ile w tych tezach promocji, a ile prawdy?
Ratunek przed chaosem
Słynny amerykański satyryk Jules Feiffer mawiał, że design jest tak ważny, bo chaos jest przerażający. Jest w tym sporo prawdy, podświadomie dążymy do harmonii w otoczeniu. Nawet ludzie pozbawieni wyczucia smaku czują, że coś w świeżo umeblowanym pokoju jest nie tak.
Wtajemniczeni twierdzą, że popularność mebli IKEA nie bierze się z ich jakości czy przystępnej ceny, tylko z bezpieczeństwa: co byś ze sobą nie zestawił, nie będzie wyglądało kompromitująco. Na czym więc polega dobry design?
Mniej znaczy lepiej
Dewiza minimalistyczna najbardziej znanego przedstawiciela pierwszego pokolenia modernistów – Miesa van der Rohe – obowiązuje do dzisiaj. Projektanci mawiają, że w dobrym designie powinno być tak mało designu, jak to tylko możliwe. To zalecenie ascezy wzmacnia zasada, że design ma też być uczciwy, czyli forma nie może obiecywać więcej, niż oferuje sam przedmiot.
Ten punkt widzenia dyskredytuje tak znane projekty, jak słynna wyciskarka cytrusów Juicy Salif Philippe’a Starcka, która wprawdzie trafiła do nowojorskiego Museum of Modern Art, ale jako urządzenie do wyciskania soku zupełnie się nie sprawdza, bo nie odsiewa pestek i okropnie chlapie. Projekt wyciskarki ma niespełna 30 lat i ten nieodległy okres pozwala nam sobie uświadomić, jak coraz bardziej istotna staje się funkcjonalność przedmiotów, z których korzystamy.
Dlatego współcześni projektanci nie mają wątpliwości, że dobrze zaprojektowany przedmiot musi w równym stopniu dobrze się prezentować, jak i służyć celom, do których jest przeznaczony. W obszarze produktów szeroko dostępnych dobrym przykładem tak pojmowanego designu jest elektronika użytkowa. W aranżacji wnętrz – moda na styl minimalistyczny.
Desing to także modne łączenie kolorów w mieszkaniach. Nie chodzi o to, aby ciągle szokować, ale by tworzyć zestawienia, które będą przyjazne dla użytkowników pomieszczeń, stąd ważne jest przemyślanie łączenie kolorów na ścianach. Szary wygląda świetnie z bardzo intensywną czerwienią, ale nie każdy zaakceptuje to połączenie na co dzień.
Więcej możliwości w mniejszym opakowaniu
Wraz z pojawieniem się urządzeń przenośnych byliśmy świadkami ich kolejnych wzorniczych metamorfoz: coraz lżejsze, coraz cieńsze, o coraz bardziej rozbudowanych funkcjach. Ociężałe, wieloczęściowe komputery stacjonarne z powodzeniem są zastępowane przez coraz lżejsze, kompaktowe notebooki. Pojawiły się też poręczne laptopy konwertowalne. Na horyzoncie mamy „płynne” ekrany telefonów, które już w tej chwili specyfikacją prześcigają komputery sprzed kilku lat.
Nieprawdopodobny postęp technologiczny wymógł też na projektantach pełną mobilizację i dlatego elektronika użytkowa to świetny przykład ewolucji designu. Nie bez powodu też wiele nazw to proste i zwiewne pojęcia oraz idee. Design ma uczynić nasze życie bardziej komfortowym, co właśnie sugerują same nazwy sprzętów.
Zwykli ludzie mają głos
Steve Jobs zwykł mawiać, że w designie nie chodzi o to, jak dany przedmiot wygląda, ale przede wszystkim – jak działa. Jego firma od początku przywiązywała znaczenie do dobrego designu swoich produktów. Gdy w kolejnej kolekcji pojawiły się kolorowe obudowy i pastelowa kolorystyka, w sieci zawrzało od krytycznych ocen. Następne serie produktów wróciły do dawnej powściągliwości w tonacji. To jeden z przykładów na demokratyzację designu. Przestali go kreować tylko sami projektanci, nie jest już sztuką dla sztuki. Mnogość wyboru, wymiana opinii i krytyczność konsumentów sprawiły, że swój mały udział w ostatecznej formie przedmiotu mogą mieć również ich przyszli użytkownicy.
Może zatem trzeba uwierzyć w przyjazną i użytkową rolę designu? Może nie tak bardzo odległe są czasy, kiedy oznakowanie w centrum handlowym poprowadzi nas wprost do toalety bez konieczności wykonania kilku okrążeń przed dotarciem do celu, a tam suszarka do dłoni „zaskoczy” od razu?
Oceń artykuł: