Mchem w smog
Oceń artykuł:
Mech na ścianie we własnym lokum? Zielone kompozycje to gorący trend. Nie tylko pięknie wyglądają, ale też zapewniają czyste powietrze w domu. Mech szturmem zdobywa również ulice europejskich miast.
Niektóre gatunki mchu jak gąbka wchłaniają pyły z powietrza. Mech służy więc nie tylko do dekoracji, ale też stanowi naturalny oczyszczacz powietrza w domu czy biurze. Dodatkowo ozdoby z mchu są bezobsługowe – nie wymagają podlewania, nie muszą mieć słońca, a kiedy mech dekoracyjny zaczyna przysychać, wystarczy pokropić go wodą ze zraszacza. Trzeba tylko zadbać, by powietrze miało wilgotność na poziomie 40 proc. To poziom nawilżenia, w którym świetnie czują się także ludzie.
Mech w domu – jak to działa?
Na świecie jest kilka tysięcy gatunków mchu, ale tylko nieliczne mają wysoką zdolność pochłaniania pyłów. Żyjące na ich powierzchni bakterie rozpuszczają osadzające się zanieczyszczenie i przetwarzają je w biomasę. Już od dawna wykorzystywano mchy do badań nad zawartością metali ciężkich w atmosferze. By wyodrębnić najbardziej skuteczne gatunki mchów, naukowcy z trzech niemieckich uczelni pracowali przez dziesięć lat. Teraz ich badania wykorzystują firmy komercyjne i biura projektowania wnętrz, a dekoracje z mchu z powodzeniem stosuje się do walki ze smogiem w domu.
W domach świetnie sprawdza się chrobotek reniferowy, który nadaje się do barwienia ekologicznymi farbami. Mech ten, szczególnie lubiany przez renifery, zawdzięcza nazwę charakterystycznemu „chrobotaniu”, kiedy się po nim chodzi. Krakowska firma Juko Design sprowadza go ze Skandynawii i robi ścienne dekoracje, zielone obrazy czy reklamy. Jako oczyszczacz powietrza do domu dobrze sprawdzają się też mech poduszkowy i mech leśny.
Mech w mieszkaniu czy biurze działa jak pożeracz toksyn, przy okazji wycisza i ma właściwości antyalergiczne. To prawdziwy domowy filtr powietrza. Krakowscy projektanci wykonali już setki takich zielonych instalacji w domach i nowoczesnych biurowcach. Zielone ściany z mchu sprawdzają się także w dużych projektach architektonicznych. Budynki pokryte zielenią są nie tylko tlenową ścianą, ale też ograniczają nagrzewanie budynku.
Ściany mchu jak miejskie meble
Absorpcyjne zdolności mchu wykorzystali projektanci niemieckiej firmy Green City Solutions, opracowując zasilane energią konstrukcje wypełnione mchem, które można ustawiać w rejonach szczególnie zagrożonych smogiem. W Krakowie instalacja zrobiła furorę, a sam projekt zdobył główną nagrodę Smogathonu 2016 – konkursu promującego inicjatywy ograniczające zanieczyszczenie powietrza w miastach.
Konstrukcja przypomina billboard o grubości dwóch metrów, wysokości czterech i szerokości trzech. Jego powierzchnia to prawie 17 mkw. Zielony filtr to prawdziwa elektroniczna fabryka – pod mchem znajdują się urządzenia, które sprawdzają, co dzieje się z posadzonymi roślinami, i w razie konieczności nawadniają je lub odżywiają.
Efekty pracy takiego panelu działają na wyobraźnię. Według badań ustawiona w Krakowie zielona płaszczyzna ma taką moc pochłaniania zanieczyszczeń powietrza jak 275 drzew. A zajmuje 99 proc. mniej miejsca! By krakowianie odczuli wyraźnie działanie filtrów z mchu, trzeba by wprawdzie ustawić takich ekranów aż tysiąc, jednak sam pomysł był głośno dyskutowany. Entuzjastów ostudziła cena ściany z mchu – 25 tys. euro za jeden panel.
Mech inspiruje
The CityTree zainstalowano już w 11 miastach w pięciu krajach. Oprócz walorów użytkowych pełnią funkcję rekreacyjną, bo temperatura w rejonie ściany mchu jest wyraźnie niższa, a powietrze bardziej rześkie. Firma zamierza teraz przeprowadzić dwuletnie badania poziomu zanieczyszczenia powietrza przy sześciu ekranach zainstalowanych w jednym z europejskich miast. Ma je wykonać niezależny instytut badawczy za dotację z Unii Europejskiej.
Pomysłodawcy chcieliby rozwinąć swój projekt tak, aby pokryte mchem panele montowane były np. na przystankach autobusowych, co znacznie ograniczyłoby koszty ich budowy. Oczywiście mech nie załatwi definitywnie problemu smogu, ale może być jednym z elementów strategii miejskich, razem np. z likwidacją pieców węglowych czy ograniczeniami ruchu samochodów.
Pomysłów na wykorzystanie zielonych filtrów jest coraz więcej. Taki panel może być hotspotem, miejscem doładowania komórki, nośnikiem reklam, a nawet… ławką. Na warszawskim Ursynowie jeden z projektów Budżetu Obywatelskiego proponował postawienie przy szkole podstawowej specjalnej ławki z mchem, która jednocześnie byłaby punktem dostępu do bezpłatnego internetu. Pomysł wydaje się futurystyczny, ale w krajach, gdzie na poważnie walczy się z zanieczyszczonym powietrzem, stosowany jest na coraz szerszą skalę.
Oceń artykuł: