Doortraits, czyli podglądamy aranżacje wejścia do domu. Niezwykła moda na Instagramie
Oceń artykuł:
Co jakiś czas na Instagramie jeden z tematów zdobywa popularność zaskakującą nawet autorów. W ostatnim czasie niespodziewanie okazało się, jak fascynujące może być wstawianie zdjęć drzwi zewnętrznych na Instagrama.
Wejście do innego świata, narodziny, śmierć, dojrzewanie, ludzka dusza, wojna - to tylko niektóre symboliczne znaczenia drzwi i bram. Przejścia fascynują. Może się za nimi kryć wszystko, zapowiadają tajemnicę, czasem niebezpieczeństwo. Nic dziwnego, że zwracają na siebie uwagę. Może trudno w ten sposób potraktować standardowe drzwi z lakierowanej płyty, anonimowe i bez wyrazu. Czyli takie, jakich wokół najwięcej. Ale przecież na domowych skrzydłach (drzwiowych) świat się nie kończy.
Niedawno na Instagramie zaczęła się nowa moda – fotografowanie drzwi. Doortraits to portrety tych niedocenianych zwykle obiektów. Nagle aranżacje wejścia do domu wzbudzają spore zainteresowanie internautów. Profile, na których można je znaleźć, przyciągają tysiące nowych odwiedzających, a także autorów zdjęć, którzy w swojej okolicy albo podczas podróży odkrywają niedoceniane perełki. Są więc malownicze wytwory dawnych stolarzy, drzwi misternie rzeźbione albo wycinane w ażurowe wzory, malowane i złocone.
Jeśli chodzi o wejście do domu, aranżacje bywają naprawdę różne. Są i nowe, z neonem, zagadkowym szyldem, zabawną klamką albo obsypanym kwiatami pnączem. Niektóre wyglądają jak wejścia do domków dla lalek, inne są industrialne, rustykalne, dziwaczne. W niektórych miejscach na świecie wciąż każda ulica może okazać się wdzięcznym miejscem fotograficznego polowania.
Aranżacje wejść do domów są różne w różnych państwach i wynikają z tradycji. Zgodnie z nią marokańskie drzwi były po prostu elementem dekoracyjnym budynku, wykonywanym równie starannie jak biżuteria. Wiele z nich zachowało się do dziś, a ślady upływającego czasu wychodzą im na dobre, dodając interesujące przebarwienia i spękania niczym zmarszczki. Starość może nadać charakteru nawet najzwyklejszym drzwiom. Osadzone w ścianie niszczejącego domu, albo nawet wyrzucone, okazują się frapujące.
Zainteresować może też coś innego, choćby kolor, forma, kontrast między drzwiami a budynkiem. Czasem pojawia się dodatkowy element dekoracyjny. Wiszące na sznurze pranie, kaktus w doniczce, blokujący wejście rower. Bardzo rzadko człowiek, bo postać za bardzo odciąga uwagę od głównego motywu. Z tego samego powodu drzwi są zwykle w centrum kompozycji. Co zrobić z tymi rosnącymi zbiorami? Można podejść do sprawy poważnie i analizować różnice między wejściami do domów w Iranie, Walii, Danii i Polsce. Można też po prostu cieszyć się fantastycznym bogactwem wzorów i kolorów. Wygląda na to, że nowa moda wnosi do instagramowego wszechświata coś dobrego, w każdym razie zdjęcia aranżacji wejść do domu są ciekawsze od selfie z ustami w dzióbek czy wizerunków zabawnych kociaków.
Sukces zwykle ma wielu ojców. W tym przypadku były to raczej dwie matki. Martha Reyes z Florydy oraz Katie Smith z Londynu założyły profil @ihaveathingforwalls. Wspólnie zbierały rozproszone na Instagramie zdjęcia drzwi z różnych stron świata. Współpraca ponoć przebiegała sprawnie, choć nigdy nie spotkały się osobiście, a kontaktowały się głównie za pośrednictwem WhatsAppa. Do marca 2017 miały przeszło 51 000 obserwujących i ponad 3100 postów. Nowym fenomenem Instagrama zainteresowała się redakcja „The New York Times”. Dziennikarka Laura Holson skontaktowała się z Marthą i Katie, ale też z innymi osobami. Profil nie jest rzecz jasna jedyny. Na kolejnych można znaleźć drzwi z określonego obszaru albo rezultaty wielu kolejnych wypraw tego samego fotografa.
Zdjęć z Polski wciąż nie ma zbyt wiele, choć przecież interesujących bohaterów można znaleźć wszędzie. Przeglądając album z fotografiami z wakacji, każdy ze zdziwieniem może odkryć doortraits we własnych zbiorach. Może nowa historia zacznie się właśnie od takiego przypadkowego trafienia, a później przyjdzie czas na wędrówki po nieznanych okolicach i przyglądanie się prowadzącym w nowe miejsca wrotom?
Oceń artykuł: